poniedziałek, 28 grudnia 2015

3. Jak zapuścić włosy? Moje eksperymenty.

Cześć, witam po świętach mam dla was dłuższy post który podzieliłam na dwie części. Dzisiaj opowiem o tym jak zapuściłam i zadbałam o moje włosy. :)

Już od dziecka były one bardzo cienkie i kruche. Szybko je znienawidziłam, byłam zła, że w genach odziedziczyłam to, że już w gimnazjum zaczęły pojawiać mi się siwe włoski tak jak i u mojej mamy czy babci. Nie wiem od czego to zależy ale kobiety w naszej rodzinie niestety farbowania włosów nie unikną, siwieją bardzo-chociaż w moim przypadku farbowanie co 2-3 miesiąc odrostów starcza. Wracając.. szybko zdecydowałam się na eksperymentowanie z farbami itd. miałam na to parcie również ze względu na to, że moja bliska ciocia jest fryzjerką i zawsze podglądałam jak farbuje czy ścina włosy moim najbliższym, co nakręcało mnie do najróżniejszych zmian na moich włosach. Znalazłam dla was zdjęcie na którym widać jeszcze mój naturalny kolor:
A potem zaczęły się eksperymenty z farbą, bo „nie chciałam być siwa” chociaż w sumie pojedynczych małych siwych włosów nie było widać.
Zaczęło się od czerwonych…


Potem znowu ciemne z rozjaśnionymi pasmami… 

Następnie zaczęłam farbować je jasnymi farbami, a moje włosy przechodziły przez rude do lekkiego blondu, był to okres, że prostowałam je nałogowo nawet gdy były mokre a pomimo to i tak się kręciły, chyba wtedy najbardziej je poniszczyłam, końcówki miałam wręcz popalone...



Wróciłam do brązu i zaczęłam o nie dbać. Kupiłam olejek rycynowy, nakładałam na końcówki oraz skórę głowy, trzymałam również godzinami maski nawilżające na włosach. Dzięki temu urosły w szaleńczym tempie i gdy podcinałam końce nie było nigdy widać różnicy, gdyż szybko się wyrównywały. Przestałam chodzić spać w mokrych włosach, rozczesywałam je tylko gdy już wyschły. Po myciu oblewałam końcówki lodowatą wodą, aby włosy nie puszyły się. Zrezygnowałam na rok z prostownicy! (Teraz używam tylko sporadycznie) I z takich włosów:



Przeszłam na takie:



Sięgnęłam po wcierkę Jantar, olejek rycynowy, arganowy, wszelkie odżywki zawierające kreatynę a ostatnio zalaminowałam włosy żelatyną i efekt jest cudowny.  Zamierzam o nie dbać. Teraz końcówki są o wiele ładniejsze jednak walczę obecnie o objętość którą straciłam przez liczne farbowania. Zdecydowałam się również aby przejść się do profesjonalnego zakładu fryzjerskiego wybrałam jeden z najlepszych w Poznaniu "J.Wujec", przyjęła mnie Klaudia znakomita dziewczyna o nieziemskich zdolnościach która prowadzi stronę na FB "Ratunek dla włosów", odświeżyła mój kolor, lekko przycięła końcówki i na dzień dzisiejszy moje włosy prezentują się tak:


Aktualna pielęgnacja:
Szampony: Babydream, Biały Jeleń z kozim mlekiem, Sleek line z jedwabiem
Maski: Sleek line z jedwabiem, Biovax i różne inne nawilżające
Wcierki: Jantar
Oleje: Arganowy, rycynowy, kokosowy
Czesanie: Tangle teezer

A jak wasze włosy? Macie jakieś dylematy, pytania? Chętnie odpowiem :) Następny post również o włosach, jednak nieco od innej strony, przekonacie się już za kilka dni. Buziaki, Kasia :*



czwartek, 17 grudnia 2015

2. Jak zapuścić i zagęścić rzęsy.


Rzęsy-oznaka kobiecości. Każda z nas chce je mieć długie gęste, ale nie zawsze każdej z nas sprzyjają geny. U mnie niestety był to zawsze kompleks, zawsze krótkie, kruche, ledwo widoczne nawet po pomalowaniu tuszem rzęsy. Naprawdę długo z nimi się męczyłam, nie mogłam znaleźć żadnej skutecznej odżywki, więc zaczęłam kupować kępki i nieudolnie przyklejać, tak więc traciłam kolejne włoski które wyrywałam sobie wraz z doklejonymi kępkami. 

Teraz gdzie panuje szał na rzęsy wykonywane metodą 1:1, 2:1 itd.. my kobiety wpadamy w kompleksy ponieważ nie każdą z nas stać aby co miesiąc wydawać ok. 100zł na uzupełnianie rzęs, lub zwyczajnie obawiamy się osłabienia swoich naturalnych włosków przez taki zabieg, tak jak w moim przypadku.

Strasznie żałuje że nie zrobiłam zdjęcia "przed", abyście porównali jak bardzo zmieniła się długość i gęstość moich rzęs ale musicie uwierzyć mi na słowo, że dzięki dwóm produktom moje rzęsy wyglądają dzisiaj rewelacyjnie. Oto efekt jaki osiągnęłam po miesiącu i utrzymuje się do dziś, bo nadal podtrzymuje taką samą pielęgnację:


Na zdjęciu rzęsy nie są pomalowane! 
Przed tym jak zaczęłam poszukiwać skutecznej odżywki, rzęsy były przynajmniej o połowę krótsze niż na zdjęciu widocznym powyżej. Tak więc najpierw sięgnęłam po niezawodny jak dla mnie olejek rycynowy (do kupienia w aptece za ok 2,5zl) który co wieczór nakładałam starą szczoteczką od maskary. Zauważyłam, że rzęsy stały się mocniejsze, bardziej odporne na wypadanie i w końcu trochę się wydłużyły. Po jakiś dwóch tygodniach zakupiłam odżywkę Long4Lashes (do kupienia w aptekach, drogeriach za ok. 60-70zł) i to ona głównie wpłynęła na szybki wzrost włosków, używam jej do teraz i nie zawodzi a do tego jest strasznie wydajna ponieważ starcza na przynajmniej pół roku.


Moim zdaniem lepiej, wydać jednorazowo ok 70 zł na odżywkę  zadbać o swoje naturalne rzęsy niż tracić u kosmetyczki kosmiczne sumy aby osiągnąć podobny efekt.
Wiadomo, jak każda kobieta lubię dobrze się czuć gdy jest jakaś szczególna okazja wtedy sięgam po sztuczne rzęsy, które już dobrze nauczyłam się przyklejać, bo najważniejsze jest aby doklejać je do powieki a nie do naszych włosków. Oto mój ulubiony zestaw- rzęsy z Wibo oraz chyba najpopularniejszy klej DUO (mam go już dobre dwa lata, także również jest bardzo wydajny).


A jak wasze rzęsy? Jak o nie dbacie? Używacie innych odżywek, które możecie polecić? Chętnie poczytam wasze opinie na ten temat. :) 

wtorek, 15 grudnia 2015

1. Powitanie. Idealne usta z Wibo.


Cześć, witam was serdecznie na moim blogu. Mam głowę pełną pomysłów i mam nadzieję, że was zainteresuje swoimi radami w tematyce urody. Moja historia z dbaniem o siebie zaczęła się w gimnazjum, to właśnie wtedy zrzuciłam sporo kilogramów i zaczęłam interesować się kosmetykami, sportem i modą. Na blogu na pewno pojawi się notka z moją metamorfozą, ale to z czasem. Na pierwszy ogień idą pomadki.

Matowe pomadki z Wibo, są pierwszymi z których jestem nieziemsko zadowolona. Dlaczego? Chyba głównym powodem jest to, że mogę mieć je na ustach od rana do wieczora i w ogóle się nie schodzą z ust. Co prawda nie ma dużego wyboru koloru, jednak ja z czterech dostępnych wybrałam trzy które idealnie się u mnie sprawdziły.


Łatwo się rozprowadzają na ustach, kolor jest bardzo trwały-nie znalazłam jeszcze pomadki która na moich ustach trzymałaby się dłużej. Oprócz tego optycznie powiększają usta, dają efekt jakbyśmy użyli konturówki. Jedyny minus ich jest taki, że trzeba się trochę namęczyć aby zmyć je z ust.


Mi do gustu najbardziej przypadł kolor nr 1, dla porównania zrobiłam wam zdjęcie jak poszczególne kolory prezentują się u mnie na ustach.

Nr 3

Nr 2

Nr 1

Jestem ciekawa czy wy też używacie tych pomadek z Wibo i który kolor podoba się wam najbardziej, zostawiam was z pierwszym postem, w następnych na pewno pojawi się historia jak zadbałam o swoje włosy i rzęsy. Pozdrawiam, Kasia.